Leonardo School – zakończenie roku szkolnego
. . . a dziś . . . dziś zakończenie roku zorganizowane przez Szkołę Języka Angielskiego, do której uczęszcza Usia.
Jak widać, odbyło się w plenerze, co uważam za pomysł w stu procentach trafiony, dający mnóstwo radości wszystkim dzieciakom!!!
Były dmuchańce (czytaj: dmuchane zamki do skakania) i mecz piłki nożnej, było malowanie twarzy i zabawy z klaunem 🙂 I wiele, wieeele innych atrakcji!!!
LEONARDO SCHOOL, urządziliście Naszym pociechom wspaniałe pożegnanie roku szkolnego!!!
Wielka plenerowa zabawa w ramach Dni Nowej Huty
. . . malowanie twarzy, puszczanie baniek mydlanych, zabawy i konkursy sportowe, wesołe miasteczko, pokazy rycerskie, prezentacje straży pożarnej, policji, straży miejskiej, tradycyjny grill i wata cukrowa . . . słowem: zabawa na sto dwa!!! I to w towarzystwie Natalki! Czegóż więcej do szczęścia potrzeba? 😉
Falenty 2014
SZKOLENIE DLA CZŁONKÓW RODZIN I OPIEKUNÓW OSÓB CHORYCH NA MUKOWISCYDOZĘ
Było ciężko, nie ukrywam. Wykłady rozpoczynały się bowiem o 8 rano, a kończyły o 19 . . .
Tematy, jak zobaczycie na zdjęciach, trudne, złożone . . . z mukowiscydozą nie ma przecież lekko . . .
Słowem: byłam, wysłuchałam, zwiedziłam i dla regeneracji pośpiewałam, choć głosu to Ja zdecydowanie nie mam 😉
. . .
. . . i tak to właśnie w życiu bywa . . . to, co wesołe, przeplata się z tym, co trudne niebywale.
Tak niedawno pisałam, że z Iśką lepiej, że kryzys minął, że wszystko wskazuje na to iż pokonałyśmy zaostrzenie.
Niestety, dosłownie z dnia na dzień, stan Usi znowu się pogorszył. Mała bezustannie gorączkuje, nie chce jeść ani pić.
Wczoraj – że niedziela – to wizyta domowa (lekarz wybrany losowo, bo akurat taki, a nie inny miał dyżur), diagnoza: angina.
Oczywiście antybiotyk.
I wszystko wydawałoby się iść w dobrym kierunku . . . no właśnie, wydawałoby się . . . bo mija doba, a kondycja Wikii się nie poprawia, a wręcz pogarsza.
Decyduję się więc dzisiaj na wizytę u prowadzącego Usię, tu w Krakowie, pulmonologa. Pani doktor, szczerze zdziwiona wnioskami poprzedniego lekarza, antybiotyk odstawia i zleca mnóstwo badań laboratoryjnych, które zrobimy dopiero jutro rano. Słowem, noc caaaała przed Nami i nadal nie wiemy co się dzieje 😦
U Wiktorii zauważam niewelką, naprawdę niewielką poprawę, pomimo tego, że jest bardzo osłabiona. Tyle dobrego, w tej całej sytuacji.
Mam nadzieję, że jutrzejsze badania wskażą na coś konkretnego i rozpoczniemy właściwe leczenie.
Ponieważ wiem o wielu, którzy bloga czytają, chcę napisać: trzymajcie za małą kciuki i za to, żeby udało się Nam uniknąć hospitalizacji.
Dziękuję za sms-y, telefony, oferty pomocy, świadczące o tym, że wokół Mojej córki zgromadziła się niemała grupka przyjaciół 🙂