. . . po badaniach kontrolnych w Rabce
Boże . . . dziękuję Ci . . . po raz pierwszy od tak dawna – co Ja piszę?! – po raz pierwszy od momentu diagnozy, lekarz prowadzący ma dla Nas dobre wieści!!!
Badań było mnóstwo:
pełen zakres morfologii
mocz
RTG klatki piersiowej
USG jamy brzusznej
testy skórne w kierunku alergii
noi oczywiście coś, na co przygotowana nie byłam . . .
BRONCHOSKOPIA
,,Panie doktorze – mówię – skąd ta decyzja? Wika miała robioną bronchoskopię zaledwie pół roku temu!,,
,,Uznałem, że lepiej będzie ją zrobić,,
No tak, zalegań jest sporo . . . pisałam przecież o tym 😦
I znów to samo 😦
Wywiad w pokoju pielęgniarek.
Mierzenie, ważenie, saturacja, ciśnienie . . . mnóstwo papierów, podpisów, bieganina po pokojach 😦
To, co pozytywne 🙂 W Instytucie Gruźlicy i Chorób Płuc w Rabce byłam już kilka razy . . . przy każdej wizycie spotykam się tam z ogromną sympatią pielęgniarek i oddaniem lekarzy …….. niedzisiejsze …..
Natomiast to, co napawa smutkiem 😦
O ile człowiekowi udaje się powstrzymywać emocje przy chociażby RTG, o tyle, przy bronchoskopii, wcale nie jest to takie proste. Tutaj nie jestem już taka opanowana 😦
Po raz kolejny zmuszałam córkę do wdychania przez ogromną, jak na Jej buzię maskę, środka usypiającego.
Po raz kolejny musiałam zostawić małą w otoczeniu tak nieprzyjaznych dla Niej sprzętów 😦
Miałam ochotę wyjść z poczekalni, wyjść na zewnątrz i ,,wyryczeć,, się!!! Może to by pomogło? Chociaż na krótką chwilę . . . ale przecież w każdej chwili z jakiegoś powodu mogą Mnie zawołać, nie ruszam się więc z miejsca!!!
W końcu mogę wejść do Uśki – leży na boku, jeszcze nie wybudzona, bardzo kaszle.
Doktor dyskretnie wyciera Jej usta, ale Ja i tak widzę 😦 Mała wypluwa mnóstwo krwi 😦
To smutne 😦 Dlaczego Ona musi tak cierpieć???!!!
Ale na szczęście, tak samo jak za pierwszym razem, Wika szybko dochodzi do siebie 🙂 Ciężko, co prawda, zmusić Ją do mówienia, ale pije bez problemu i na huśtawce spędza czas do następnego badania.
A następne jest USG ……… nooo, tego to Ona jeszcze nie miała więc żel i kulka są przerażające!!! Trzeba Wikę trzymać 😦 Ja za ręce, Huba za nogi, a Pan doktor pod wpływem stresu wykonuje chyba najszybsze badanie w życiu 🙂 I dobrze!!!
Na szczęście, nie znając jeszcze wszystkich wyników morfologii, badania są w porządku.
Stan Wiktorii ogólnie można ocenić jako dobry 🙂
O dziwo, nawet i bronchoskopia, a tej przecież baliśmy się najbardziej, nie wypadła tak źle.
Szkoda tylko, że Wika znów musiała przez to przechodzić 😦
Pozytywne wiadomości przekazane przez dr. Pogorzelskiego wprawiły nas w świetny nastrój 🙂
Zjedliśmy obiad w pobliskiej restauracji, a potem spacerowaliśmy po Parku Zdrojowym – jeśli ktoś będzie w Rabce, polecam, piękne miejsce!!!
Na placu zabaw Mój mąż wspinał się po drabinkach przeznaczonych dla dzieciaków 🙂 Brakowało tylko tego, żeby zaczął zjeżdżać z Usią przez zakręcone rury 😉
Później budowaliśmy zamki z piasku i urządziliśmy bitwę na kulki 🙂
Po powrocie do domu mała zaczęła wysoko gorączkować. To najpewniej reakcja organizmu na przeprowadzone badanie endoskopowe.
Tak samo było poprzednim razem.
Jak już pisałam, wieści są dobre, tego się z mężem nie spodziewaliśmy . . .
Ale razem z Naszą niunią sporo dzisiaj przeszliśmy 😦 I chociaż było łatwiej, bo w większości mieliśmy świadomość tego, co Nas czeka, to przecież żadnej wizyty w szpitalu nie chce się pamiętać 😦
Justynka :)
. . . jutro całodzienne badania kontrolne w Rabce Zdroju.
Wika będzie usypiana.
Czy czekają Nas dobre wieści? 😦
Mała ma sporo zalegań, nie możemy sobie z tym poradzić 😦 Smutne,że pomimo wysiłków przegrywamy z tą cholerną chorobą 😦
Nawet Justynka, rehabilitantka Usi, jest zaniepokojona 😦
Apropos, właśnie rehabilitacji!!!
Wika została zakwalifikowana do projektu PTWM „Domowa rehabilitacja chorych na mukowiscydozę” – finansowanego ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych i własnych Towarzystwa.
My, rodzice,nie ponosimy więc żadnych kosztów.
W ramach projektu (przez okres jednego roku) Justynka przyjeżdża do Wiktorii dwa razy w tygodniu przeprowadzając każdorazowo godzinną rehabilitację.
To ogromna pomoc. Justyna ćwiczy z Usią, tak więc Ja nie muszę 🙂 To raz, a dwa – pod okiem fachowca uczę się jak prawidłowo pracować z Moją córką.
I co na to Usia . . . bywa różnie . . . raz chętnie bawi się z ciocią, innym razem jest oporna na wszystko co usiłujemy z Nią zrobić . . .
Skończyła dopiero 3 latka, nie rozumie celu rehabilitacji, a godzina dla takiego malucha to dużo, więc nie jest łatwo . . . ale patrząc z perspektywy czasu – chyba nie jest źle 😉
Za każdym razem ciocia przywozi ze sobą NAGRODĘ – to skutecznie, w dramatycznych 😉 momentach, ratuje sytuację 🙂
Tak więc naklejek, gumek w kształcie zwierzątek, kolorowanek i innych gadżetów w Naszym domu nie brakuje 🙂
Jeśli jednak dzięki temu mała ćwiczy to chętnie oddam IM całą szufladę . . . 😉